Fiat właśnie uruchomił specjalną inicjatywą o nazwie e-Mobility by Stellantis, mającą na celu nagradzanie kierowców elektrycznej „pięćsetki” za najbardziej efektywną jazdę. BMW z kolei do swoich modeli M3/M4 wprowadziło układ oceniający jakość… driftu. Którą szkołę wybrać – włoską czy niemiecką?
Dwie firmy – dwa różne podejścia. Podczas gdy BMW, mające w swoim arsenale mnóstwo modeli, w tym kilka elektrycznych, może pozwolić sobie na szaleństwa w postaci aplikacji do oceny driftu, Fiat, u którego elektromobilność na razie kuleje, zachęca klientów do zakupu 500e poprzez nagrody, jakie użytkownicy będą otrzymywali za oszczędną jazdę.
KiriCoins
Jak to działa? Usługa powstała wspólnie z brytyjskim start-upem Kiri i jest dostępna w 13 europejskich krajach (w Polsce dopiero jest planowana). Działa ona w oparciu o dane z systemu informacyjno-rozrywkowego Uconnect, zbierającego za pomocą aplikacje eco:Score informacje na temat stylu jazdy właściciela auta – prędkość, płynność, dystans itd. – i ocenia je w skali 1 do 100 punktów.
Dane te następnie wędrują do chmury, gdzie są automatycznie przeliczane na kryptowalutę (gromadzona jest w wirtualnym portfelu właściciela auta) o nazwie KiriCoins. Można ją pobrać w postaci tokenów na smartfony i wydawać na zakup produktów i usług na rynku Kiri. Z kolei na najlepszych kierowców czekają vouchery, które będzie można wykorzystać w takich serwisach, jak Amazon, Netflix, czy Spotify.
Według włoskiej marki 1 kilometr jazdy po mieście odpowiada mniej więcej 1 KiriCoinowi, który w przeliczeniu na walutę jest wart 2 eurocenty. Przy średnim rocznym przebiegu wynoszącym 10 000 km oznacza to, że do portfela właściciela wpada ekwiwalent nagród o wartości 200 euro.
Bokiem czy oszczędnie?
Co w zamian za znakomite „hetanie bokami” daje BMW? Jego aplikacja M Drift Analyzer przyznaje gwiazdki – od 1 do 5. I to by było na tyle. Niemiecka marka nie nagradza swoich pupili, ani nie proponuje im kryptowaluty, np. za najdłuższy drift. A szkoda – jeśli np. wykazaliby oni, że wykonuje swoje ewolucje w bezpiecznych torowych warunkach, z pewnością jakakolwiek nagroda zachęciłaby ich do zabawy bez ryzykowania zdrowia i życia innych użytkowników dróg.


Za jazdę poślizgami w BMW M3 otrzymasz co najwyżej pochwały na forum lub w mediach społecznościowych.
Dlatego też, gdy na ulicach będziemy widzieć wolno snujące się stada elektrycznych „pięćsetek”, właściciele nowych wydań M-trójek i M-czwórek zapewne postarają się wykorzystać każdą możliwość do pójścia bokiem, a później – pochwalenia się swoim wyczynem np. w mediach społecznościowych.
Które podejście okazuje się lepsze? Chyba jednak włoskie – jest bardziej przemyślane, bezpieczniejsze, no i nie pozostawia właściciela auta z pustymi rękoma.
To podobna sytuacja jak w świecie mediów motoryzacyjnych. Jak mówi bowiem stara dziennikarska prawda – „jeśli jedziesz gdzieś na zaproszenie firmy, zawsze powinieneś wrócić do domu z jakimś giftem. Jeśli to się nie uda, nie zapomnij wyrwać plazmy z hotelowego pokoju”.