MotoGuru.pl

Powstała pasta do zasilania samochodu. Produkcja ruszy w tym roku

Co byś powiedział, gdyby którego pięknego dnia zamiast benzyny czy prądu, swój samochód tankowałbyś… specjalną pastą? Tak, to możliwe. Odpowiednią technologią opracowało niemieckie towarzystwo badawcze Fraunhofer.

O samochodach elektrycznych w kontekście ich największej wady w postaci ograniczonego zasięgu oraz długiego ładowania słyszymy i czytamy praktycznie każdego dnia. Nawet, jeśli korzystasz z najszybszej ładowarki w okolicy, tak czy siak musisz poświęcić z godzinę czasu na nabicie baterii swojego auta do pełna. Poza tym infrastruktura w Polsce dla elektryków nadal jest skromna, a przy dużych mrozach istnieje problem związany z kapryśnymi ładowarkami.

Rozwiązaniem na to jest wodór, ale i ta technologia ma swoje wady. Czyli bardzo drogi koszt ogniw, praktyczny brak stacji – w Polsce trwają dopiero prace nad przepisami określającymi dokładnie kto może ubiegać się o dopłaty do budowy takich obiektów, a w perspektywie jest odległy 2023 rok – oraz dyskusyjne bezpieczeństwo. Dlaczego? Otóż wodór musi być przechowywany w zbiornikach pod ogromnym ciśnieniem (nawet ponad 700 barów).

A co by było, gdyby wodór zastąpić czymś innym? Na przykład pastą z wodorku magnezu, wytwarzającą wodór w ogniwie paliwowym? Takie rozwiązanie zaproponowało niemieckie towarzystwo badawcze Fraunhofer.

Poza zastosowaniem pasty i wody, to urządzenie działa jak zwyczajne ogniwa wodorowe.

Choć brzmi to skomplikowanie, wcale takie nie jest. Cały proces wytwarzania pasty rozpoczyna się od sproszkowanego magnezu, który w temperaturze 350 stopni Celsjusza i pod ciśnieniem 6 atmosfer łączy się z wodorem. W ten sposób powstaje wodorek magnezu, który następnie zostaje sparowany z esterem i jakimś metalem (Fraunhofer nie ujawnia z jakim) w celu przekształcenia go w stabilną pastę.

Następnie zapieczętowany wkład umieszcza się w specjalnej tubie, a zbiornik na wodę uzupełnia się kranówką. Całe to ustrojstwo wytwarza wodór, który jest wprowadzany do ogniwa paliwowego, zamieniającego go w energię elektryczną, służącą do wprawiania w ruch samochodu.

Fraunhofer podkreśla, że proces jest bardzo wydajny, a przyszłość swojego rozwiązania widzi w niewielkich pojazdach, jak motocykle czy skutery elektryczne. Oczywiście, można je przenieść także do samochodów osobowych lub ciężarowych.

Auto wodorowe Toyoty – Mirai.

Co najistotniejsze, przechowywanie i transport takiej pasty powinno być znacznie łatwiejszy i dużo bezpieczniejszy niż w przypadku wodoru. To oznacza tańszy koszt infrastruktury. Obecnie Fraunhofer buduje fabrykę do produkcji swojego wynalazku. Ma ona ruszyć jeszcze w tym roku i być ograniczona do 4 ton rocznie.

Jeśli patent Fraunhofera zyska wsparcie któregoś z producentów samochodów, może doczekamy czasów, że do swoich aut będziemy aplikować pastę.

Czas pokaże!