MotoGuru.pl

Samochody jak z Tindera – reklama kontra rzeczywistość

Samochody z reklam wyglądają jak niektóre laski z Tindera – wabią na zdjęciach i odstraszają w rzeczywistości. Oto 10 modeli, których podstawowe odmiany nie powinny się w ogóle pojawić, a jeśli chcesz, aby wyglądały dobrze na ich operację plastyczną wydasz kupę kasy.

Na Tinderze czasem łatwo się przejechać. Szczególnie, gdy masz już trochę lat na karku. Wtem zauważasz atrakcyjną i fajnie utrzymaną gołąbeczkę o podobnej metryce, ciśniesz temat i w końcu umawiasz się na pierwsze spotkanie. Ubierasz najlepsze ciuchy i lecisz na randkę. A na miejscu – pełne zaskoczenie. 20 kg więcej, plus 15 lat do wieku i minus 10 do atrakcyjności. Szybko dochodzisz do wniosku, że jej zdjęcia pochodzą z… rodzinnego archiwum.

Podobnie sytuacja przedstawia się, jeśli chcesz kupić sobie wymarzone auto, które dopiero co widziałeś w reklamie. Piękny lakier, ładne koła, światła diodowe, a do tego liczne dodatki, zwiększające atrakcyjność nadwozia. Lecisz więc do salonu co sił w nogach z reklamą tego auta w gazecie i podjarany od razu chcesz podpisywać umowę. W końcu ma atrakcyjną cenę, a wygląda jak milion zielonych.

Niestety, tyle też kosztuje, bo chcąc doposażyć je do poziomu z reklamy, musisz nie tylko wybrać inne lakier i felgi, ale często też sięgnąć po odmianę wartą kilkadziesiąt tysięcy złotych więcej.

W naszym zestawieniu przedstawiamy 10 modeli, których wygląd w podstawowych odmianach wyjątkowo zawodzi, a koszt ich doposażenia – mocno nadwyręża budżet!

Audi A1 Sportback

Podstawowa wersja tego miejskiego samochodu kosztuje 90 900 zł. W zamian otrzymujesz prawdziwą rakietę z 3-cylindrowym silnikiem 1.0 o mocy 95 KM i wyglądzie, którym zrobiłbyś furorę na zlocie przedstawicieli handlowych. Biały lakier, felga 15″ i klasyczne światła mijania nie dodają prestiżu.

Ale jest na to sposób. W konfiguratorze zaznaczasz: pakiet S Line (8900 zł), do tego dorzucasz lakier żółty python metalik (2700 zł), dach kontrastowy (2060 zł), światła LED (5030 zł) oraz 18-calowe, częściowo polerowane obręcze (7180 zł). Suma: 116 770 zł. Czyli 26 170 zł różnicy. Drogo! 

BMW X5

Tak wygląda samochód w cenie 283 900 zł (231-konny silnik wysokoprężny 2.0). Prawda, że skromnie? Aby prezentował się tak jak na zdjęciach prasowych, wystarczy, że wybierzecie pakiet sportowy M (34 000 zł) oraz dorzucicie do niego 22-calowe obręcze aluminiowe (+7700 zł). I ciach! Za 325 600 zł macie samochód jak z Tindera lub reklamy. Niepotrzebne skreślić!

Citroen C4

Nowość Citroena chce być crossoverem typu coupe, a bardziej jest kompaktowym liftbackiem z lekko podniesionym zawieszeniem, które w podstawowej odmianie (zdjęcia z lewej), nie oferuje hydraulicznych odbojników (reszta wersji – już tak).

Egzemplarz z lewej kosztuje 73 400 zł (do jego napędu służy 100-konny silnik 1.0 R3), ma 16-calowe koła z kołpakami i wygląda jak połączenie żyjącej w głębinach oceanu żabnicy z plastikiem. Auto z samochodowego Tindera to odmiana Shine w cenie 97 600 zł. Po dodaniu niebieskiego koloru (2500 zł) Citroen za C4 żąda 100 100 zł. 

Dacia Duster

Dacia słynie z tego, że oferuje dużo taniego samochodu za niewielkie pieniądze. Dustera w wersji agrarnej, a więc z czarnymi zderzakami i kołami a la Fiat 125p możecie mieć już za 48 900 zł. Tyle kosztuje odmiana Acces z malutkim silnikiem o mocy 90 KM i napędem na przednie koła.

A auto z reklamy? To wariant Prestige, wyceniony na 66 700 zł i dodatkowo wzbogacony o pomarańczowy kolor Orange Atacama za 2000 zł. Łącznie: 68 700 zł. Robi różnicę, co?

Ford Puma

Ile byście dali za tak wyglądające auto jak na lewym zdjęciu? Zapewne za mało! Otóż podstawowa odmiana Pumy to wydatek 77 000 zł (silnik 1.0 R3, 95 KM). Z zewnątrz auto wygląda bardzo biednie, choć należy zwrócić uwagę na jeden szczegół – dodającą prestiżu srebrną obwódkę dookoła osłony chłodnicy!

Po prawej mamy wariant ST-Line, oferowany przynajmniej ze 125-konnym silnikiem 1.0 w cenie startującej z pułapu 95 400 zł. Dorzucacie do niego warty 3050 zł kolor Desert Island Blue, pakiet Exterior Design (6140 zł) oraz reflektory Full LED (3950 zł) i w ten sposób nie musicie się już wstydzić, że przyoszczędziliście na waszej Pumie. Wprawdzie kosztuje to was 108 540 zł, ale… raz się żyje! 

Hyundai Tucson

Tuscon w podstawowej wersji wygląda tak biednie jak uczeń z ubogiej rodziny, którego nie stać na najnowszego ajfona czy buty z logo Nike lub Adidas. Ale kosztuje 99 900 zł, więc zamyka się w stówce i ma 1,6-litrowy turbodoładowany silnik o mocy 150 KM.

Fura z prawej strony to z kolei najdroższy wariant Platinum z dwukolorowym nadwoziem w cenie 144 800 zł. Oczywiście możesz wybrać kosztującą 129 900 zł odmianę Executive, ale wtedy musisz zapomnieć o 19-calowych kołach aluminiowych i pozostać przy osiemnastkach. Przynajmniej tak twierdzi konfigurator. Cennik zresztą też.

Jaguar E-Pace

Podstawowy SUV Jaguara, który od 2025 roku ma zrezygnować z silników spalinowych, to wydatek 184 200 zł. Auto dysponuje benzynowym silnikiem o mocy 204 KM i zaopatrzone w małe felgi oraz smutne spojrzenie wygląda, jakby zazdrośnie spoglądało na brata ze zdjęcia z prawej strony.

A ten, korzystający z pakietu R-Design, pomalowany kolorem Portofino Blue (4470 zł), z reflektorami Premium LED (2490 zł) i z 21-calowymi felgami (12 520 zł) prezentuje się przy nim jak ładna dziewczyna po wizycie u kosmetyczki i operacji powiększania biustu. Podobnie jak ona, wymaga jednak konkretnych wydatków. Ile? 248 870 zł. 

Nissan Juke

Brzydkie kaczątko Nissana w nowym wydaniu kosztuje od 69 830 zł i wygląda po prostu skromnie. Jeździ na 16-calowych stalakach, ale przynajmniej ma 117 KM pod maską.

Chcesz mieć furę, którą nie będziesz wstydził się podjechać pod najlepsze disco w mieście lub pod główne wejście zakładu utylizacji zwierząt? Musisz wyłożyć na stół 91 130 zł i dorzucić dwukolorowe malowanie w cenie 2700 zł. Łącznie uzbiera ci się 93 830 zł. 

Renault Kadjar

Kadjar, a więc techniczny bliźniak Nissana Qashqaia, w pierwszych produkcyjnych egzemplarzach zasłynął zgrzytającą konsolą środkową pod naciskiem prawego kolanem. Najtańsza wersja tego auta (Zen) kosztuje 89 900 zł i jest napędzana przez 1,3-litrowy silnik o mocy 140 KM. 

Wóz z reklamy to wersja Intens w cenie 103 900 zł, ale pomalowana lakierem Niebieski Iron (3000 zł) oraz zaopatrzona w 19-calowe koła (3500 zł). Łącznie oznacza to wydatek 110 400 zł.

Volkswagen T-Cross

Biedna wersja T-Roca, napędzana 110-konnym silnikiem 1.0 kosztuje 89 090 zł, ma 16-calowe stalaki i wygląda tak, że nie chce ci się na nią patrzeć.

Żeby mieć auto jak z billboardu musisz wydać najpierw 112 890 zł na wariant Platinum i z dobrocią inwentarza otrzymujesz już 150-konny silnik 1.5. Do tego dorzucasz 19-calowe koła (5170 zł) oraz lakier Żółty Kurkuma (5090 zł). Zamykasz się więc w kwocie 123 150 zł.