Sabine Schmitz, znana jako „Królowa Nodrschleife”, zmarła 16 marca po długiej walce z rakiem. Podczas rundy otwierającej sezon Nurburgring Langstrecken Series jej pamięć została uhonorowana niemal przez każdy zespół.
Niemka zyskała sławę na świecie głównie za sprawą udziału w programie Top Gear. Pierwszy raz, w odcinku wyemitowanym w grudniu 2004 roku (sezon 5, odcinek 5), pomogła Jeremy’u Clarksonowi pokonać Nurburging za kierownicą Jaguarą S-Type’a w czasie poniżej 10 minut. W kolejnym (sezon 6, odcinek 7), tym razem z Richardem Hammondem, podjęła się wyzwania pokonania tego samego odcinka za kierownicą Forda Transita w czasie poniżej 10 minut. I udało się, czym z pewnością przytarła nosa Jeremy’emu.
Sabine zyskała przydomek „Królowej Nordschleife”, gdy w 1996 roku (jako Sabine Reck) zwyciężyła w 24-godzinnym wyścigu na torze Nurburgring, co powtórzyła rok później. Do tej pory widnieje jako pierwsza i jedyna kobieta na liście zwycięzców.
Nieskrywany smutek
Jej śmierć – w wieku 51 lat – mocno poruszyła cały świat sportu motorowego. Smutek, związany z odejściem Sabine, nazywanej również Szybką Pszczółką, był szczególnie widoczny podczas pierwszej rundy Nurburgring Langstrecken Series, w przypadku której start wyścigu był kilka razy przesuwany ze względu na zimową aurę, aż w końcu został odwołany. Praktycznie nie było zespołu, który nie oddałby Jej hołdu.
Na wielu samochodach wyścigowych widniało nazwisko Schmitz jako nazwisko dodatkowego kierowcy, a niektóre auta wręcz przypominały księgi kondolencyjne. Co więcej, temat „Królowej Nodrschleife” przewijał się praktycznie przez cały czas trwania zawodów – niemal każdy miał do opowiedzenia osobistą historię lub zabawną anegdotę, którą łączyła go z Sabine. Jej śmierć wyraźnie pokazuje, jak przez wiele osób była ceniona.
Co ciekawe, Pani Schnitz była znana zdecydowanie bardziej zagranicą niż w Niemczech. Sławę zyskała także dzięki swojej beztroskiej i pozytywnej osobowości, dowcipnym ripostom oraz brawurowym przejażdżkom przez „Zielone Piekło”. Była gwiazdą YouTube’a – i to niezależnie, czy prowadziła Porsche GT3, Forda Transita czy inne auto.
Jaka była Sabine?
Codziennym zajęciem Sabine było bowiem wożenie chętnych po Nordschleife. Wielu z nich po takiej przejażdżce musiało zapewne mocno zweryfikować swoje umiejętności za kierownicą. Sama Pani Schmitz w jednym z wywiadów przyznała, że swój ulubiony tor pokonała 30 000 razy – po raz pierwszy samochodem swojej matki, i to bez… prawa jazdy.
Sabine Schmitz nie była szczególnie zainteresowana swoim statusem gwiazdy. „Królowa Nordschleife” twardo stąpała po ziemi i zawsze była przystępna. W swój humorystyczny sposób z każdego selfie robiła bardzo osobiste wspomnienia i nigdy nie odmawiała autografów.
Na pewno istnieje wiele tysięcy zdjęć, fotografii i modeli samochodów z jej podpisem. Zawsze miała w zanadrzu jakieś miłe słowo lub dowcip. Ten ostatni często ocierał się o sarkazm – potrafiła bowiem w niezwykle żartobliwy i jednocześnie tkliwy sposób oceniać zarówno innych, jak i otaczającą rzeczywistości.
Sabine poza torem uwielbiała zwierzęta i przyrodę, latała helikopterami, szkoliła się na sommeliera win oraz prowadziła sieć hoteli. Na swojej małej farmie w pobliżu toru Nurburgring czuła się równie dobrze w kaloszach, jak i w butach wyścigowych. Z łatwością przesiadała się z kokpitu samochodu do traktora i wolała każdy jego koń mechaniczny od ponad 500 KM „najszybszego na świecie Frikadelle”, czyli klopsa. Tak właśnie fani nazywali Jej 911 GT3 R, na którym partner Sabine – Klaus Abbelen – reklamował produkowane przez nich wyroby mięsne. Logiczne wydawało się więc, że wspólnie założony zespół wyścigowy powinien nosić nazwę Frikadelli Racing.
Sabine Schmitz była najlepszym ambasadorem Nordschleife i regionu Eifel. Była duszą serii Endurance i sercem 24-godzinnego wyścigu na torze Eifel. Fani i miłośnicy sportów motorowych od dawna wyrażali życzenie, aby poświęcić Jej fragment Nordschleife.
W ten sposób pozostanie Ona na zawsze częścią swojego ukochanego toru wyścigowego i będzie żyła w pamięci swoich licznych fanów.