Moja historia zakupowa na Allegro jest tak długa, jak lista niezadowolonych klientów Toyoty, którzy przejechali się na legendzie o niezawodności japońskiej marki. Licznik Allegro Smart wskazuje, że oszczędności na dostawie sięgnęły 6915,37 zł z dniem 28 sierpnia 2022 roku. Szkoda, że nie 69 21,37.
Poza ostrym nożem zapakowanym w taki sposób, że przy rozpakowywaniu prawie się na niego nadziałem, moje doświadczenia były z grubsza pozytywne. Jednak sprzedawcą najbardziej zasługującym na moją pogardę nie był mózg od noża, tylko niejaki jegomość b63. We wtorek, 24 sierpnia 2022 roku, o godzinie 16:12 zakupiłem przedni zderzak do Hyundaia Genesisa Coupe BK2. Przelew na poczet Allegro uszczuplił moje konto o 1810 zł. O 17:18 na wyświetlaczu telefonu widniał nieznany numer. Nie odebrałem oddzwaniając niecałe 30 minut później. Typ do mnie na „ty” mówi:
Hehe, śmieszna sytuacja. Części do Genesisa Coupe nie są chodliwe, a dziś, hehe, dwie osoby kupiły ten zderzak, ty byłeś tym drugim kupującym. Dlatego anulowałem zamówienie. W piątek lub poniedziałek będę miał kolejny.
Sam się z tego śmiałem, bo byłem przekonany, że już niebawem będę miał sposobność po raz drugi pozbyć się 1810 zł, które niczym bumerang zdążyły wrócić na konto. Nic z tych rzeczy. W piątek patrzę i przecieram oczy ze zdziwienia. Inflacja w niecałe trzy dni wywindowała kwotę produktu o całe 8%. Zderzak nie kosztuje 1750 zł (+60 zł za przesyłkę), ale… 1890 zł. Nawet nie wpieprzałem go do koszyka z obawy, że cena przesyłki mogła ulec podwojeniu lub potrojeniu. Zacząłem też mieć wątpliwości co do tego, czy producentem autentycznie jest Hyundai OE.
Jako klient poczułem się spoliczkowany. A prawy sierpowy dopiero nadciągał. Sprzedawca na Allegro podwyższył cenę najprawdopodobniej przez wzgląd na to, że wiedział o „kolejnym” kupcu. Istna januszerka. Gardzę tak bardzo, jak tylko gardzić może człowiek.
Zacząłem się zastanawiać o co biega. I powątpiewać w historyjkę o tym, że akurat tego samego dnia Allegrowicz sprzedał tak mało chodliwy towar w liczbie sztuk dwie. Zapytałem zatem na forum, czy przypadkiem dostawca oprogramowania, czyli Allegro, nie zautomatyzował procesu zmiany statusu przedmiotu w scenariuszu, w którym oferowany jest przedmiot w liczbie sztuk „1 z 1”.
Logicznym się wydaje, że w momencie zakupu jedynego towaru, i zaksięgowaniu płatności, powinien on automatycznie zmienić stan na docelowy, czyli: „Sprzedaż zakończona” – po co ma to ręcznie robić człowiek, prowokując wystąpienie sytuacji opisanej przez wspomnianego Allegrowicza. Jeśli tak, to wspomniana historyjka to najprawdopodobniej bujda na resorach gościa na miarę typowego gnojka-handlarza o mentalności „oszukisty”, przekręcającego przebieg i sprzedającego jako bezwypadkowy ulepa złożonego z pięciu aut.
Spodziewałem się, że na postawione pytanie otrzymam odpowiedź twierdzącą. I nie zawiodłem się. Allegro zautomatyzowało ten proces, przewidując zresztą trywialnie prosty przypadek biznesowy. Oznacza to, że tytułowy Allegrowicz z ogromną dozą prawdopodobieństwa oszukał mnie i zmyślił historię o drugim kupującym pod pretekstem opchnięcia mi towaru o całe 8% drożej (czyli 140 zł).
Nie dość, że środki klienta zostały zamrożone, sprzedaż odwołana, to jeszcze w ramach rekompensaty splunięto mi na ryj, przekreślając pierwotną kwotę towaru 1750 i zastępując ją „blakfrajdejową” promocją – 1890 zł. Taką prokliencką postawę winszuję, po tysiąckroć!
Na jego miejscu bym jeszcze raz zadzwonił i powiedział: „Przepraszamy za zaistniałą sytuację i kłopot. W ramach przeprosin oferujemy panu produkt z dedykowaną kwotą, chuj ci w dupę”. Podziękowałbym i zaproponował w gratisie, jako oznaka mojej dozgonnej wdzięczności, zaprojektowanie logo na wzór Washingon Redskins z South Parku – odcinek „Go Fund Yourself” ze startupem:
Gdyby powyższa historia rozgrywała się w USA, gdzie ten model jest względnie popularny, byłbym skłonny w nią uwierzyć. Nie pozostaje mi zatem nic innego, jak uznać tytułowego Allegrowicza za bajkopisarza lub – w nieco łagodniejszym scenariuszu – cwaniaka próbującego uszczknąć trochę więcej hajsu na kliencie, któremu anulował zakup, doprowadził do zamrożenia środków i narobił dodatkowego kłopotu nie zamykając oferty sprzedaży przedmiotu na czas.
Mosty spalone, co więc ze zderzakiem? Sytuacja nie wyglądała zbyt różowo. Rozważałem nawet zakup w ASO za kwotę 2464 zł z czasem oczekiwania na możliwość odbioru produktu od 2 do 3 dni roboczych. Alternatywą były inne aukcje, oscylujące wokół 2300 zł lub… tajwański zamiennik za około 1100 zł.
Znalazłem się w kropce. Ale na szczęście nie na długo. Problem narodził się właściwie już we wtorek, ale pełen obraz sytuacji zapukał do mojej świadomości dopiero w piątek. W każdym razie już w niedzielę inny Allegrowicz podświadomie rzucił mi koło ratunkowe, a właściwie otworzył punkt o nazwie „okno życia”, do którego niezwłocznie wrzuciłem zrodzony kilka dni wcześniej problem. Oryginalny zderzak od producenta Hyundai OE za kwotę 1649 zł + wysyłka.
A na pożegnanie fota epicko zapakowanego noża, o którym wspomniałem na początku:
Update
Po wystawieniu negatywnej opinii na Allegro, szybko otrzymałem telefon od b63. Sprzedawca zapewnił mnie, że tamtego dnia sprzedał zderzak innej osobie. Po czym wspomniał, jak podczas wtorkowej rozmowy zapewniał o niezmienności oferty dla mnie oraz o naszej umowie słownej. Z tym że cała ta pierwsza, wtorkowa rozmowa trwała 55 sekund i nie padły wspomniane słowa.
Mimo wszystko, druga rozmowa telefoniczna była konstruktywna, na poziomie, a b63 okazał się straszną gadułą, która nie dawała dojść do słowa. Brzmiał na poczciwą osobę i powiedzmy, że jestem skłonny uwierzyć w skrajnie nieprawdopodobny przypadek ze sprzedażą zderzaka do rzadkiego modelu dwóm osobom tego samego dnia, nawet jeśli gdzieś w tle kłębią się głosy powątpiewania. Po prostu chcę wierzyć w dobroć ludzką.
Z tej historii wyciągnąłem dwa wnioski: jako sprzedawca nie pozostawiaj jakiejkolwiek furtki na niedopowiedzenia. A jako klient, nie bój się konfrontacji, czy to za pośrednictwem platformy zakupowej, SMS-ów lub rozmowy telefonicznej. I miej świadomość, że Twoja interpretacja, choćby wszystko wskazywało na jednoznaczne i wyrachowane zachowanie sprzedającego, nie musi odzwierciedlać stanu faktycznego. Po drugiej stronie też jest z reguły człowiek (rzadziej janusz), który może popełnić jakiś błąd, w tym komunikacyjny.
b63 wspomniał o tym, że ciągnie części Hyundaia bezpośrednio z punktu producenta z Belgii. No i wszystkie ceny lecą w górę, stąd wyjaśnił przyczynę podwyżki.
Cała historia skończyła się na usunięciu oceny na Allegro oraz wzajemnych, telefonicznych uprzejmościach. Po czym zapewniłem, że jeśli w przyszłości oferta b63 mnie zainteresuje, to będę gotów zamówić kolejne części.
Update nr 2
Sprawdziłem aukcje b63 i… sprzedaje dwa zderzaki – jeden za 1749 zł, drugi zaś za 1799 zł. Nawet nie chce mi się tego komentować.