Za swój żart dotyczący zmiany nazwy z Volkswagen na Voltswagen niemiecki producent podpadł nie tylko klientom, ale i amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych. Właśnie wszczęła ona oficjalne śledztwo w tej sprawie.
Jest 29 marca, dwa dni przed prima aprilisem. Na amerykańskiej stronie prasowej pojawia się informacja o tym, że Volkswagen w Stanach Zjednoczonych ma zmienić swoją nazwę na Voltswagen of America. Ma ona datę 29 kwietnia 2021 r., a to sugeruje, że ktoś omyłkowo wrzucił komunikat prasowy na miesiąc przed publikacją.
Świat mediów motoryzacyjnych od razu rzuca się na tego newsa, który pojawia się praktycznie wszędzie. W końcu to nie lada sensacja, ale i mająca pewne uzasadnienie – obecnie stoimy na progu elektrycznej rewolucji, a niemiecki koncern chce być jednym z jej liderów.
Szybko okazuje się, że to po prostu prank, który przejdzie do historii jako jeden z najgorszych, jakie widział świat. Tym bardziej że mateczeniem przez Niemców w kolejnych komunikatach prasowych przypominał on słynną aferę Dieselgate.
Teraz okazuje się, że może on kosztować Volkswagena poważną kwotę. Szczególnie, iż w dochodzenie w tej sprawie zaangażowała się amerykańska Komisja Papierów Wartościowych. Informację tę potwierdził niemiecki Der Spiegel.
Według niego całe zamieszanie wokół przebrandowania marki mogło wpłynąć na cenę papierów wartościowych. Jeśli Komisji potwierdzi, że rzeczywiście tak było i że Volkswagen w sztuczny sposób podbił cenę akcji, wprowadzając jednocześnie klientów i inwestorów w błąd, może mu grozić wysoka grzywna.
Według tego samego raportu, zarząd niemieckiej marki przyznał, że psikus był wielką porażką, która mogła nadszarpnąć wiarygodność marki w Stanach Zjednoczonych na bardzo długi czas. Oczywiście, Volkswagen nigdy publicznie nie przyznał się do swojego błędu.
Niedługo po tym, jak zamieszanie wokół nieudanego żartu przycichło, szef Volkswagen Group of America – Scott Keogh – próbował oczyścić atmosferę wokół tego zamieszania:
Pomysł wziął się z głębi Volkswagena: bawmy się. Zróbmy żart. Pokażmy światu, jak szaleni jesteśmy na punkcie pojazdów elektrycznych. I kropka!
Kiedy wciąż zwijasz się po Dieselgate, być może wielokrotne kłamanie, nawet jeśli dotyczy tak pozornie błahego tematu, jak zmiana nazwy z okazji 1 kwietnia, z pewnością nie jest dobrym pomysłem.