⏱️ 5 min.

Nordschleife w szoku: Verstappen i Lulham wygrali NLS 9, a simracing dostał zastrzyk wiarygodności

Zdjęcie autora artykułu

Adam Główka

02-10-2025 08:10
Verstappen

Mgła opadła, publiczność dopisała, a duet Max Verstappen–Chris Lulham zrobił to, co wielu uznało za mało realne: podczas NLS 9 na Nürburgringu, 27 września 2025 roku, debiutanci na Nordschleife poprowadzili Ferrari 296 GT3 do zwycięstwa. Start z P3, objęcie prowadzenia w pierwszym zakręcie pierwszego okrążenia, ponad minutowa przewaga wypracowana w dwóch stintach Verstappena i chłodna głowa Lulhama mimo żółtych flag oraz stref Code 60 – to była pokazowa robota. A przy okazji potężny argument, że trening w symulatorze to nie „gra”, tylko narzędzie, które realnie przekłada się na wynik.

Nürburgring żył tym startem

Poranek 27 września nie rozpieszczał. Gęsta mgła opóźniła kwalifikacje o 30 minut, ale parkingi przy torze były pełne już o 7:30. To nie była zwykła runda serii rozgrywanej wyłącznie na Nordschleife – to był debiut Verstappena w GT3 na najbardziej bezlitosnej pętli świata. Publiczność i kamery zjechały się tłumnie (według relacji transmisje obejrzało blisko 5 mln widzów online), a chłód poranka tylko podkręcił napięcie.

Przebieg wyścigu: krótko, ostro i skutecznie

Ferrari 296 GT3 w barwach duetu Verstappen–Lulham wystartowało z trzeciego pola. Verstappen objął prowadzenie już w T1 i zaczął rzeźbić przewagę. Po swoich dwóch stintach miał ponad minutę zapasu. Lulham utrzymał tempo i prowadzenie, choć nie sprzyjały temu żółte flagi i strefy Code 60. Zwycięstwo w debiucie na Nordschleife nie zdarza się często – szczególnie, gdy na podium meldują się też tak doświadczeni kierowcy jak Frank Stippler (czterokrotny zwycięzca 24h Nürburgring), który wraz z Vincentem Kolbem dojechał na trzecim miejscu Fordem Mustangiem GT3. Drugie miejsce zajęli Jann Mardenborough i Dennis Fetzer – a Mardenborough od lat jest emblematem drogi „z simracingu do realu”.

Nordschleife nie wybacza – i dlatego symulator ma sens

Przejechanie Nordschleife w GT3 trwa około osiem minut, do tego trzeba pokonać dziesiątki zdradliwych zakrętów. Tu nie ma szybkiego „back to pits” lub „return to garage”, gdzie możesz za chwilę zniwelować konsekwencje błędu. Uczenie się tej pętli w symulatorze skraca krzywą nauki i pozwala wejść na wysoki poziom pewności od pierwszych kilometrów w realnym aucie. Właśnie to pokazał ten start. Verstappen jest znany jako zapalony użytkownik iRacing, który przejechał tysiące wirtualnych kółek na „Zielonym Piekle”. Swoje doświadczenie przekuł w natychmiastową skuteczność na prawdziwym asfalcie. Rzecz jasna, profesjonalne symulatory zespołów fabrycznych to inna liga sprzętu, ale dziś każdy entuzjasta może trenować na oprogramowaniu, którego używają najlepsi.

Co na to branża i kibice? Spór o rolę simracingu

Występ duetu był najbardziej medialnym dowodem w ostatnim czasie na transfer umiejętności między rigem a kokpitem GT3. Simracing zyskał dodatkową wiarygodność w oczach mainstreamu po tym zwycięstwie. Nie wszyscy jednak patrzą na to w ten sam sposób. W komentarzach pojawiły się głosy, że wynik „to przede wszystkim dzieło Verstappena” – kierowcy kalibru absolutnie światowego. Były też bardziej wyważone oceny roli treningu:

Zwycięstwo dodało Verstappenowi wiarygodności poza Formułą 1, a simracing od lat budował renomę dzięki zawodnikom, którzy szli z wirtualnego świata do realnego.

Max okazał się świetnym ambasadorem simracingu – pytanie, z jakiego tytułu korzystał w przygotowaniach, pozostaje otwarte. Choć najpewniej znamy odpowiedź. Domniemywać można, że chodzi o iRacing, który 10 czerwca 2025 roku otrzymał bardzo dużą aktualizację modelu jazdy w serii GT3.

Nieobecni też grają rolę, ale…

Tak, część etatowych gwiazd NLS nie wystartowała, bo miała zobowiązania w innych seriach. To fakt, który trzeba uczciwie odnotować. Jednocześnie na podium stanęli kierowcy o nazwiskach, które na „Zielonym Piekle” znaczą wiele. To nie była pustynia konkurencji. Kontekst jest ważny: debiut na Nordschleife rzadko kończy się wygraną, nawet przy niepełnych stawkach.

Co zostaje po NLS 9?

Ferrari 296 GT3 prowadzona przez Verstappena i Lulhama wygrało, bo duet popełnił mniej błędów i lepiej zarządzał tempem oraz jazdą w warunkach żółtych flag i Code 60. Co więcej, simracing już od dawna jest narzędziem pracy kierowców – start przypomniał o tym widzom, którzy na co dzień śledzą raczej Formułę 1 niż długodystansowe zmagania w Eifelach. Po trzecie: to niejako paliwo dla kolejnych talentów. Skoro możesz trenować na tej samej wersji wirtualnej Nordschleife co mistrzowie, próg wejścia do sensownego przygotowania nigdy nie był niższy.

Dlaczego to ważne dla simracingu i realnego motorsportu

Simracing jest dziś tańszą, szeroko dostępną warstwą przygotowania sportowego. Pozwala wytrenować pamięć mięśniową, punkty hamowania, rytm sekcji, zarządzanie oponą i paliwem w warunkach zbliżonych do rzeczywistości. Realny tor zawsze będzie weryfikatorem, ale gdy zderzasz się z ośmiominutową pętlą i nieprzewidywalną pogodą, posiadanie „wgranej” mapy toru w głowie oszczędza dziesiątki drogich kilometrów. NLS 9 to przypomnienie, że „gra” bywa laboratorium – a wynik na mecie może być jego „publikacją”.

Podsumowanie: zwycięstwo, które otworzyło stare drzwi jeszcze szerzej

Verstappen i Lulham wygrali wyścig – to najprostszy fakt. Trudniejszy do uchwycenia jest efekt wtórny: podniesienie wiarygodności simracingu w oczach widzów, którzy do tej pory widzieli w nim głównie rozrywkę. Po tym weekendzie będą pamiętać, że bywa też narzędziem. Dla jednych to oczywistość, dla innych – objawienie. A dla Nordschleife? Po prostu kolejny rozdział w grubej księdze „tu nie ma drogi na skróty”.

O autorze

Zdjęcie autora artykułu

Adam Główka

Jeżdżę, piszę, testuję. Wierzę, że każdy samochód ma swoją historię – trzeba tylko umieć ją opowiedzieć.